Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

bajka - kolejna część

Przemyśliwała tedy Kapucyna, jak by tu Jęzorego od diabelskiego pomiotu uwolnić, i z dnia na dzień smutniejsza się robiła i smutniejsza. Nie mogli patrzeć na niedolę córki przybranej cni rybacy i w końcu wyciągnęli z niej przyczynę strapienia.

Zafrasowali się, domyślając, że lada dzień Kapucyna z chaty odejść będzie chciała – swojego szczęścia przy boku Jęzorego poszukać.

Ich przewidywania sprawdziły się niebawem – padła pewnego dnia do nóg im Kapucyna i żałościwym głosem zawołała: Matulu, tatulu! W świat mię siła nieopanowana gna, nie zostać mi w waszej chacie dłużej! Zezwólcie mi do stolicy pójść i sił swoich w walce ze diabłami, co królewicza męczą, spróbować!

- Podnieś się z polepy dziecko, łachmany sobie pobrudzisz* – rzekł jej na to Mateusz, jużeśmy z matulą uradzili, że pozwolenie nasze ci damy. Może przy boku królewicza Jęzorego szczeście swoje znajdziesz? Tu Mateuszowi ze wzruszenia oddechu zabrakło i ślozy rzęsiste z ócz mu się puściły. Zapłakała do wtóru Pelagia, zachlipała Kapucyna - ale decyzji raz podjętej nie zmianiła.

Dnia następnego, wczesnym rankiem, wzruszająca scena się pod chałupą rybaków rozegrała - Mateusz i Pelagia długo dziecko swoje tulili, po czym Kapucyna węzełek z jadłem na plecy sobie zarzuciła, straszną kulkę gwizdnięciem do nogi przywołała i w drogę ruszyła

*(Tekst : podnieś się z polepy dziecko wzięty został z filmu Jabberwalky grupy Monty Python)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły