Po 8 latach oczekiwania, 19
października ukazała się światu druga płyta fińskiego
Wintersun. Pierwsze dzieło, które stworzył Jari Mäenpää
spotkało się z dwiema opiniami: albo zostało pokochane przez
fanów, albo było bardzo negatywnie odbierane. Jednak wszyscy Ci, którzy spodziewają się tego samego poziomu, nie będą nowym krążkiem zaskoczeni, ani zawiedzeni.
„Time” rozpoczyna utwór instrumentalny, który ma w sobie trochę
inspiracji w chińskiej melodii. Wyszło z tego bardzo ciekawe
połączenie, więc „When time fades away” miło i hipnotyzująco
zachęca do wsłuchania się w ciąg dalszy. A dalej jest tylko
lepiej.
Zespół zachował swoje chaotyczne
brzmienie, które było wyraźne na pierwszej płycie. Utwory
rozpędzają się z pełnym energii uderzeniem, po to, żeby za
moment przejść w łagodne dźwięki. Ale w tym cały urok.
Momentami wydawać by się mogło, że brzmi to nieco ciężej niż
„stary” Wintersun, ale w dalszym ciągu zachowana jest
oryginalność zespołu. W związku z tym, dalej ciężko jest tę muzykę
zaklasyfikować do jakiegokolwiek gatunku. Oficjalnie brzmienie Wintersun wpisywane jest pod melodic death, jednak nie
wiem czy można to tak nazwać. Określiłabym to bardziej jako własny, pogmatwany świat Jariego, który konsekwentnie kontynuuje tworzenie specyficznej muzyki.
Po dwóch dość szybkich utworach z wokalem rozbrzmiewa stonowany, instrumentalny przerywnik. "Darkness and Frost" tworzy tym samym miły wstęp do ostatniego utworu.
Tekstowo zespół zachował swój klimat. Wokalnie również. Jari dał popis zarówno swojego ostrego wokalu jak i czystych wstawek. Momentami za bardzo wyciąga, ale taki już urok tych utworów.
Podsumowując: płyta jest przemyślana i niezwykle dopracowana. Tym razem też Mäenpää swoją muzyką porwał w świat północnych śniegów. Łatwiej jest ocenić coś krytycznym okiem, a na określenie kawałka dobrej roboty brakuje słów. Płyta jest świetna, a tych co pokochali pierwszy krążek Wintersun, ujmie za pierwszym odsłuchaniem. Warto było czekać te 8 lat i jak najbardziej warto tej płyty posłuchać. Jedynym minusem jest to, że pozostawia niedosyt - utworów mogłoby być nieco więcej.
Tracklista:
01. When Time Fades Away
02. Sons Of Winter And Stars
03. Land Of Snow And Sorrow
04. Darkness And Frost
05. Time
Wydawca: Nuclear Blast (2012)
Rubezahl : W moje gusta, na pierwszy rzut ucha, ta płyta trafia, aczkolwiek szerzej wyp...
lord_setherial : Bez przesadyzmu,moim zdaniem 40 minut zawarte na krążku jest wystarcz...
Wild_Child : Poza tym ja np. nie zniósł bym 70 minut symfonicznego lukru, na d...