Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Unholy - Gracefallen

Gracefallen, doom metal, Unholy, Pasi Äijö, Veera Muhli

„Gracefallen” jest czwartą płytą fińskich doom metalowców z Unholy. Ich ociężałość i ślamazarność przyprawia o myśli samobójcze, więc trzeba się dobrze zastanowić zanim odpali się ten ponad godzinny album. Mimo wielokrotnych prób wciągnięcia się w tą muzykę ja wciąż mam z nią problem i ciężko mi sformułować jakieś jednoznaczne opinie na jej temat.

„Gracefallen” jest jak wejście po górę z toną kamieni na plecach. Kojarzy mi się z przytłoczonym brzemieniem Frodo, brnącym przez Mordor, albo Syzyfem wtaczającym swój głaz dziewięć razy od nowa, wciąż i wciąż bezskutecznie. Strasznie jest to męczące i takie beznadziejne. Płyty słucha się w poczuciu bezsilności i zobojętnienia. Jej monotonia sprawia, że sam czuję się jakbym właśnie zamieniał się w kamień. W pewnym momencie mam dość i już nie mogę. Nie mogę jej słuchać, ale nie umiem też się poruszyć, żeby ją wyłączyć. Nie mogę nic.

Coś jednak tkwi w tej muzyce. Ma jakąś siłę przyciągania, niewidzialną, tajemną moc, która trzyma słuchacza przyciśniętego do ziemi i nie pozwala mu się poruszyć . Cały czas gniecie nas to samo, a jednak trudno się oderwać. Wszystko jest koszmarnie wolne, a brzmienie gitar brudne i chropowate. Niewróżąca powodzenia droga na szczyt jest poryta bruzdami i usiana czarnymi skałami i kamieniami, a wiatr i piach lecą prosto w oczy. Z pewnością również wolę charczący growling Pasi Äijö od anielskiego głosu Veery Muhli. Wprowadza ona ten kontrastujący element piękna, jakby róża rosła na zalanym zeschniętą lawą terenie, ale jest tak jednostajna i niemrawa, że ciężko się do niej przekonać. Właściwie to najbardziej lubię tu instrumentalny „Haoma” gdzie granie tężeje i nawet się rozkręca.

Z jednej strony dużo brakuje tej muzyce, ale z drugiej przecież ona właśnie taka miała być. Gdyby było tu więcej grania, więcej efektów, więcej śpiewu, zmian tempa i wszystkiego, to pewnie Frodo wyrzuciłby swój pierścień, Syzyf wtoczył swoją kulę, a ja bym wstał i czymś się zajął. Może ten zryty żwirem świat by się zepsuł po prostu. A tak, jedno czego, z pewnością, nie można odmówić Unholy, to, że intryguje. A po kolejnym przesłuchaniu ciągle nie wiem co myśleć o tej płycie. Może więc jest to powód, żeby ją puścić jeszcze raz?

Tracklista:

1. …Of Tragedy

2. Immaculate

3. Daybreak

4. When Truth Turns Its Head

5. Wanderer

6. Reek Of The Night

7. Haoma

8. Seeker

9. Athene Noctua

Wydawca: Avantgarde Music (1999)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły