Jak wyjaśnia okładka, „A Change Of Seasons” zostało napisane już w 1989 roku i pierwotnie miało być częścią płyty „Images And Words”. Ostatecznie jednak tak się nie stało i materiał ukazał się dopiero w 1995 roku jako odrębne wydawnictwo, dodatkowo wzbogacone serią koncertowych coverów nagranych na specjalnym koncercie w Londynie 31 stycznia 1995 roku. Faktycznie można by więc przyjąć, że jest to płyta z coverami i jednym własnym numerem, ale, że numer ten trwa dwadzieścia trzy minuty i jest podzielony na siedem części to jest o czym pisać.
Długa piosenka „A Change Of Seasons” jest esencją wszystkiego tego czym jest Dream Theater i czego po tym zespole się można spodziewać. Przede wszystkim jest to instrumentalny majstersztyk, a subtelność z jaką poruszają się gitary idzie w parze z zawrotną spontanicznością uniesień i wirtuozerskich kombinacji. Ta muzyka tańczy, pląsa w podniebnych piruetach długich solówek i powyciąganych pasaży. Jest niesamowicie techniczna, ale jednocześnie bardzo przestrzenna, lekka i krystalicznie czysta. Płynie górnolotnymi melodiami i barwnymi motywami udekorowanymi plastycznością klawiszy, delikatnością gitar akustycznych i szaleństwem perkusyjnych przejść. Oczywiście keyboard nie jest dedykowany tylko do kreowania krajobrazów, a jest instrumentem twórczo aktywnym i w wielu miejscach, wraz z gitarami, tworzącym wartką akcję i fabułę utworu. Raz jest spokojnie, raz się buzuje, czemu służy też wspomniany podział na części. Cztery są ze śpiewem, a trzy instrumentalne.
Już rozbudowane rozwinięcie jest zabójcze i „Change Of Seasons” czaruje zanim w ogóle pojawi się wokal. A ten, jak to w Dream Theater, jest bardzo wrażliwy i często delikatny, ale ma te swoje fantastyczne uniesienia, które rozbrzmiewają finezyjną trajektorią lotu, roznosząc się donośnie i rozłożyście ponad horyzontem. I tak do końca, uczuciowo, ale z polotem i mistrzowskim w formie i treści rozmachem. A gdy kończy się to dzieło to człowiekowi się aż smutno robi, bo mógłby w tym trwać i trwać jeszcze bez końca.
Na szczęście jednak przed nami jeszcze druga część. Już nie własna i autorska, ale nie mniej porywająca i interesująca. Pierwszy na tapetę poszedł Elton John w połączeniu swoich dwóch utworów i muszę powiedzieć, że to co oni tu zaprezentowali aż zatyka dech w piersiach. Słucham tego z rozdziawioną gębą i jestem w szoku, bo myślę sobie, że jeżeli Elton John ma takie zajebiste kawałki to ja chyba muszę zacząć go słuchać. Zarówno gitary, klawisze, jak i śpiew przechodzą tu same siebie, a nostalgiczna dramaturgia tej muzyki jest po prostu powalająca. Dla mnie jest to najjaśniejszy punkt tej części programu, choć oczywiście „Perfect Strangers” Deep Purple i serii trzech numerów Led Zeppelin również słucham z dużą przyjemnością. Na koniec mamy zaś istne combo połączonych kompozycji Pink Floyd, Kansas, Queen, Journey i Genesis. Nie muszę chyba dodawać czy dobrze wyszło.
Tak więc „A Change Of Seasons”, choć nie jest regularną płytą Dream Theater, jest wydawnictwem nie mniej wartościowym i robiącym nie mniejsze wrażenie. Obowiązkowa pozycja w dyskografii dla fanów tego zespołu.
Tracklista:
1. A Change Of Seasons
2. Funeral For A Friend/Love Lies Bleeding (Elton John covers)
3. Perfect Strangers (Deep Purple cover)
4. The Rover/Achilles Last Stand/The Song Remains the Same (Led Zeppelin covers)
5. The Big Medley ( Pink Floyd, Kansas, Queen, Journey, Genesis covers)
Wydawca: EastWest (1995)
Ocena szkolna: 5