Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Felietony :

Muzyczne podsumowanie roku 2017

2017, podsumowanie, muzyka, Harlequin

2017 to był fajny rok dla muzyki. Moja malkontencka natura w gruncie rzeczy miała bardzo niewiele powodów do szczerego rozczarowania. Ukazało się naprawdę dużo dobrych i bardzo dobrych albumów, kilka nietuzinkowych. Niedoboru mogę upatrywać tylko w ilości płyt genialnych, takich, które nawet nie tyle mnie zaskoczyły co poruszyły i sprawiły, że wiem, że zostaną ze mną na lata. Nie mogę natomiast powiedzieć, że nie miałem czego słuchać i że szukałem sobie wydawnictw do polubienia na siłę. 

Sam się zdziwiłem, gdy podliczyłem ile tegorocznych wypustów słyszałem – nie wszystkie w całości co prawda, bo niektórych nie dało się słuchać, lub po prostu nudziły, ale przynajmniej dałem szansę. Myślę, że muzyka ma się dobrze i są jeszcze artyści, którzy w tych podłych czasach przeprodukowywania muzyki, mają coś wartościowego do zaoferowania.

PŁYTA ROKU:

AKERCOCKE – RENAISSANCE IN EXTREMIS

Nie oczekiwałem wiele po tym powrocie, dlatego moje zaskoczenie jest tym większe. Brytyjczycy zamiast bezpiecznie odgrzać kotleta zdecydowali się zaserwować słuchaczom cudowny mariaż rocka progresywnego i klasycznego heavy metalu utrzymanego w dobrze słuchaczom znanej konwencji poetyckiego death/blacku. Zniknął gdzieś szatan, a zagościła nostalgia, przemijanie, jesienna zaduma. 9 niesamowitych i pasjonujących kompozycji okraszonych trochę może i nazbyt nowoczesnym brzmieniem to i tak najlepsza porcja muzyki jaką usłyszałem w tym roku.

PŁYTY BARDZO DOBRE:

John Zorn - The Garden Of Earthly Delights

Szósta odsłona projektu SIMULACRUM, w którym to Zorn jako kompozytor daje upust swoim fascynacjom heavy-rockiem i metalem ekstremalnym. Zorn w końcu wpuścił nieco powietrza do tej trochę wyeksploatowanej już przez siebie formuły, dzięki czemu powstał szalenie frapujący i pasjonujący album łączący w sobie karkołomne pasaże rodem z rocka progresywnego, heavyrockowy ciężar oraz cudowne, jazzujące harmonie, które nadają kolorytu i przestrzeni temu bądź co bądź intensywnego albumowi. Nie śledzę twórczości Zorna zbyt aktywnie, ale to wydawnictwo pozwala mi wierzyć, że Zorn nie odcina jeszcze kuponów.

Faceless Burial - Grotesque Miscreation

Teraz się tak nie gra. Niesamowity album nagrali Ci Australijczycy. Cudownie analogoe brzmienie, jakby z taśmy rodem, fantastycznie brzmiące instrumenty oraz utrzymany w średnich tempach death metal polany nieco blackmetalowym sosem. Całość cudownie miażdżąca, mroczna, charakterna, nie oglądająca się na mody. Gdyby Rottrevore chciało grać nieco bardziej szwedzko to mogłoby to brzmieć właśnie jak debiut Faceless Burial. Słychać, że ten album tętni życiem, czego mi tak bardzo we współczesnym death metalu brakuje. Pasjonujący materiał i jedna z najlepszych pozycji w gatunku w ostatnich latach.

Drab Majesty – The Demonstration

Tak obrzydliwie ejtisowej płyty nie słyszałem od lat. To co robi Deb DeMure samoczynnie składa mi dłonie do oklasków. „The Demonstration” ma wszystko to co najlepsze w new romantic, synthpopie czy nawet darkwavie, przy czym brzmi to jakby faktyczne było nagrane w latach 80. Może brakuje tej płycie nieco przebojowości, ale dojrzałość i świadomość artystyczna DeMure’a nie pozwala mi pominąć tego wydawnictwa w zestawieniu, tym bardziej, że kocham takie klimaty.

Afterbirth - The Time Traveler's Dilemma

24 lata na scenie (z 18-letnią przerwą) i dopiero ukazuje się ich debiutancki album. Ale za to jaki! „The Time Traveler's Dilemma” to bez dwóch zdań najbardziej kreatywne, deathmetalowe wydawnictwo tego roku. Brutalny death metal, który wcale nie jest ani brutalny, ani ciężki. Mnóstwo technicznych wygibasów, oryginalne aranże kawałków, niespieszne tempo, ogromna ropucha za mikrofonem i tym oto sposobem powstał szalenie oryginalny i interesujący krążek, który pomimo niedoboru śmierćmetalowego ciężaru i dynamiki ma do zaoferowania więcej niż konkurenci.

INNE WARTOŚCIOWE WYDAWNICTWA:

Phrenelith – Desolate Endscape

The Horrors – V

Frio Y Vacio – No Somos Maquinas

Get Your Gun – Doubt In My Rope Back To You

Oxbow – Thin Black Duke

Immolation - Atonement

Roger Waters – Is This The Life We Really Want?

Omni – Multi-Task

Malokarpatan – Nordkarpatenland

DEMÓWKI GNIOTĄCE JAJA:

Vile Apparition - Atrocious Captivity

Jakich to czasów doczekaliśmy, ale tak świetne demówki ukazywały się co najwyżej w formacie kasetowym. Vile Apparition swoim debiutem zaserwował mi death metal prosto z lat 90-ych. Wyraziste kompozycje, zagrane z pasją, polotem i dynamiką, okraszone niesamowitym, organicznym brzmieniem. Nawet jeśli nie jest to szczyt oryginalności, to szczerość bojąca z tego wydawnictwa, oraz jakość kompozycji skutecznie przekonują mnie, aby postawić to wydawnictwo ponad wieloma nowomodnymi krążkami lasnowanymi na współczesne klasyki.

Blooming Carrions - Sparkling Rotten Dreams

Ależ obrzydliwe demo nagrał ten jednoosobowy band z Finlandii. Gruz, hałas, garaż, ale po chwili akomodacji małżowiny z tymi dźwiękami idzie wyłapać całą plejadę hipnotycznych niuansów przewijających się w tle. Zamiast ćwieków, kapturów i dowartościowywania się imagem powstał bardzo intrygujący i obiecujący twór, który jeśli nie ulegnie pseudoundergroundowemu lansiartwu ma szansę zaserwować kawał jeszcze bardziej intrygującej i frapującej muzyki wyłamującej się standardom gruzowej szkoły współczesnego łomotu.

DEBIUT ROKU: Faceless Burial - Grotesque Miscreation

UTWÓR ROKU: Akercocke - Insentience

PARADOKS ROKU: Paradise Lost - Medusa

Nagrali chyba swój najlepszy album od czasów „Icon”, ale zarazem tak bardzo chcą wrócić do korzeni, że jet to żenująco śmieszne. Tak blisko samych siebie jeszcze nie byli. Troche jak 50-letnia babka po serii udanych operacji plastycznych – niby ok, ale widać, że 50tka. Bardzo dobre kompozycje, ale totalnie nieszczere, tak jak ich cała twórczość od ponad 10 lat. Rozum mówi, że dobre, serce mówi, że gówno.

MUZYK ROKU: Deb DeMure (Drab Majesty)

Bo udowodnił, że w dobie cyfryzacji muzyki i masowej produkcji dźwięku można nagrać album, który nie „nawiązuje do...’”, tylko „jest” i do tego zrobić to naprawdę z klasą.

DOBRE PŁYTY WYDALI:

Skelethal, Extremity, Necroblood, Variete, Blasphemer, Suffocation, Broken Hope, Morbid Angel, Death Toll 80K, Dephosphorus, Ulver, Sólveig Matthildur Kristjánsdóttir, Idles, Corpse Garden, Temple Of Void, Origin, Black Cilice, Undergang, Attic, Ulver, Triumvir Foul, Ascended Dead, Autopsy, Neocaesar, Blattaria, Ingurgitating Oblivion, Suffering Hour, Condor, Spectral Voice, Psudoku, Misanthropic Existence, Desecresy, Purtenance, The Eden House, Toxic Shock (BEL)

PRZECIĘTNE PŁYTY WYDALI:

Nasty Surgeons, Memoriam, Incantation, Necrot, Skeletal, Ritualization, Goreaphilia, Excommunion, Sunless, Resurgency, Priests, Obituary, Tchornobog, Harvest Gulgatha, Beheaded, Haemophagus, Persecutory, Degial, Droid, Second Still, Atrexial, Venenum, Possession, Unaussprachlichen Kulten, Vallenfyre, Altarage, Deiquisitor, The Ominious Circle, Porta Daemonium, Anasarca, The National, Protomartyr, Wire, Father Befouled, Mount Eerie, Sutrah, John Zorn (The Interpretations Of Dreams), Skeleton Hands

SŁABE PŁYTY WYDALI:

Converge, Accept, Grave Pleasures, Exhumed, Haemorrhage, Azarath, Rude, Morta Skuld, Lantern, Heresiarch, Morast, Disma, Depeche Mode, Archspire, Vesicant

ROZCZAROWANIA:

1. Płyty:

Sinister - Syncretism

Sztucznie rozwleczone kompozycje, słabe riffy, brak jakiegokolwiek kierunku, w którym by te kompozycje zmierzały. Niestety próba odświeżenia stylu, wprowadzenie klawiszy, pewnej epickości, musi być podparte pomysłami, a tutaj ich ewidentnie zabrakło aby tworzyć ponad 5-minutowe kompozycje. Może, gdyby same kawałki były o połowę krótsze to by się broniło, a tak… bezduszne i nudne wydawnictwo. Szkoda, bo lubiłem kilka ostatnich wydawnictw Aada i spółki, pomimo że ich śmierć metal do szczególnie kreatywnych nie należy.

Power Trip - Nightmare Logic

Chyba rozczarowanie roku. Po kapitalnym debiucie miałem spore oczekiwania odnośnie „Nightmare Logic”. Spodziewałem się thrashowej energii, ognia i fajerwerków, dzikości, buntu, agresji, a dostałem płytę, na której kompletny brak pomysłów próbował zostać zamaskowany cięższym brzmieniem. Wstyd.

Algiers - The Underside Of Power

Połączenie gospel i postpunka znane z debiutu było ciekawe. Tutaj dochodzi do tego element noizowo-industrialny, ale całość jest przekrzyczana, przeprodukowana i bardzo chaotyczna. Po przesłuchaniu tej płyty czułem się negatywnie zmęczony.

Full Of Hell - Trumpeting Ecstasy

Niezłe, ale zbyt „bezpieczny” album jak na nich. Miało być ekstremalnie kosztem eksperymentowania Niestety w moim odczuciu jest za mało ekstremalnie, ten album nie wyróżnia się z tłumu absolutnie niczym.

Godflesh – Post Self

Powrotny pełniak Godflesh był cienki jak barszcz. „Post Self” jest lepsze, ale i tak dość średnie jeśli chodzi o poziom. Nie tak toporne, jest więcej przestrzeni dzięki elektronice, ale z drugiej strony ten ich industrial zrobił się rozmydlony. Broadrick rozmienia się na drobne z tymi swoimi projektami, więc lepiej by zrobił, gdyby zostawił już Godflesh w spokoju.

Horror Of Horrors – Rust Flesh Dust

Po prostu bardzo słaba płyta w wykonaniu bardzo dobrej niegdyś, deathmetalowej formacji.

Cannibal Corpse – Red Before Black

Ciężko w przypadku Kanibali mówić o rozczarowaniu, bo oczekiwania wobec nich można było mieć 20 lat temu, a nie teraz, gdy od lat serwują swoją mielonkę. Niestety rozczarowujące jest to, ze „Red Before Black” to pierwszy ich album, który naprawdę mi się nie podoba. Dużo groovu, więcej średnich temp i rozbujanych, skocznych patentów, taki stadionowy death metal. Trzy razy podchodziłem do tej płyty, ani razu nie dotrwałem do końca. Takie troche bardziej techniczne Six Feet Under z tego wyszło, szkoda.

2. Pomysły, aby Golden Circle na koncertach w 2018 roku stanowiło całą płytę, albo nawet i ćwierć Polski.

Największe odkrycie z nie-nowości: Damonacy, 1919

Płyta, która najwięcej zyskała w 2017: Funebre - Children Of The Scorn

Koncert roku: Nick Cave And The Bad Seeds (Warszawa, Torwar, 24.10.2017)

Ale generalnie bardzo dobry rok jeśli chodzi o koncerty, by wspomnieć kilka:

Jaromir Nohavica (11.11.2017, Wrocław),

Obituary (10.07.2017, Poznań),

Cobalt (14.05.2017, Poznań),

Ulcerate (8.11.2017, Poznań),

Blood Incantation (24.03.2017, Poznań)

Nadzieje na 2018:

1. Bardzo dobre płyty Vile Apparition, Kaelan Mikla, Infernal Coil, Deiquisitor, Stargazer, Coroner, Atheist, Blooming Carrions, Cultes Des Ghoules, Last Sacrament, Drawn And Quartered

2. Masa fajnych kompaktowych reedycji starych demówek

3. Rush z Peartem w składzie wróci do koncertowania

4. Bardzo dobre koncerty w poznańskim Bazylu, tak jak w 2017

5. Dokoptowanie kilku bardziej wartościowych bandów do Into the Abyss Fest

6. Shalaty odejdzie z Immolation

7. Mortem, Stargazer oraz Drawn And Quartered z koncertami w Polsce

Komentarze
Yngwie : No dobra, to ja też się wypowiem, chociaż bardzo mało w tym roku sł...
oki : Pozazdrościłem Koledze Prosiaczkowi i także postanowiłem podsumow...
amorphous : Płyta roku - Beauty of Gemina - Minor Sun. Teoretycznie wydana pod koniec...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły