Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Cruentus - Terminal Code

"Terminal Code” jest drugim długogrającym albumem szczecińskiej grupy Cruentus. Został wydany w sierpniu zeszłego roku z ambicjami na odświeżenie polskiej sceny metalowej… Najpierw trochę o oprawie wizualnej. Płyta wraz z dodatkami znajduje się w kartonowym pudełku, którego grafika nawiązuje do industrialnej tematyki. Na okładce widzimy człowieka spoglądającego z okna jednego z wieżowców jakiegoś większego miasta. Oprócz krążka z muzyką znajdziemy w środku wkładkę z tekstami utworów, podstawowymi informacji o zespole oraz zdjęcie z wszystkimi muzykami. Jako dodatek dorzucona została naklejka z logiem zespołu. Prezentuje się całkiem nieźle, więc można jej użyć do zasłonięcia dziury w ścianie po ostatniej imprezie.
Już od pierwszych dźwięków zespół nie szczędzi słuchacza i atakuje nas ciężkimi, połamanymi riffami. Główny nacisk położony został na rytmikę, gdzie gitary dobrze współgrają z perkusją. Skojarzenia kierują się od razu w kierunku Threat Signal oraz bratniego projektu – Arkaea. Na uwagę zasługują różnorodne wokale od zwrotkowego growlu po czysto śpiewany refren, który mógłby znaleźć się na Fear Factory "Demanufacture". O ile w pierwszym utworze "Contortion" wszystkie rytmiczno-wokalne kombinacje udały się wręcz idealnie, o tyle w kolejnych kawałkach czyste partie momentami męczą, a kompozycje tracą na brutalności. O wiele lepiej wypadają wszystkie elektronicznie wstawki i sample, które przyzwoicie wtapiają się w strukturę utworu i są dość interesującym urozmaiceniem. Na płycie znajdziemy dwie solówki, jednak tylko jedna ("Disintegrate") zapada w pamięć. Pojawiają się także gdzieniegdzie lżejsze, bardziej melodyjne gitarowe riffy w stylu nowych dokonań In Flames. Oprócz standardowych kompozycji, zespół umieścił dwa instrumentalno-elektroniczne kawałki, które prawdopodobnie miały dać słuchaczowi odsapnąć na chwilkę, lecz wyszły z tego niezbyt ciekawe zapychacze.

Pomimo lepszych i gorszych momentów, można się doszukać na płycie solidnych utworów, które moim zdaniem zdecydowanie wybijają się na tle reszty. Są to wspomniane już wcześniej "Contortion" i "Disintegrate" oraz "Terminal Code" z obZenowymi korzeniami (niech mnie ktoś naprostuje jeśli tam nie ma "Bleed"). Cruentus czerpie co prawda pełnymi garściami z bardziej doświadczonych kapel, lecz nie wychodzi mu to najgorzej. Płytę można polecić fanom Fear Factory, Threat Signal, Arkaea i Meshuggah. Jestem bardzo ciekaw jak grupa radzi sobie na koncertach i czy potrafi rozkręcić równie duży kocioł jak wymienione wyżej zespoły.

Ocena: 7/10

Tracklista:

01. Contortion
02. Inhale/Exhale
03. Disintegrate
04. Neuro City Agenda
05. Unthinkable Complexity
06. Fractal Architecture of the Stock Market
07. Love And Tensor Algebra
08. Terminal Code
09. Simsense XP
10. Dead End
11. Paradigm

Wydawca: płyta wydana przez zespół (2010)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły