Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Asphyx - Last One On Earth

Asphyx, Last One On Earth, death metal, Crush The Cenotaph, Martin van Drunen

„Last One On Earth” to płyta, która pochodzi z wyjątkowo pięknych dla death metalu czasów i jest jego bardzo mocnym reprezentantem. Wydana rok po debiucie, a w międzyczasie Asphyx zdążył jeszcze wypuścić EPkę „Crush The Cenotaph”. Były to więc bardzo owocne lata tego zespołu, który jeszcze przed tą płytą już był uznaną marką i odbywał trasy z największymi przedstawicielami europejskiej sceny. „Last One On Earth” jest pewnym ukoronowaniem tego okresu i ostatnią pozycją przed nadchodzącymi zawirowaniami w składzie.

Muzyka jest ciężka i utrzymana w iście funeralnym nastroju. Ta płyta ma doskonałe, zgniłe, grobowe brzmienie i cmentarne motywy zdobiące wkładkę są jak najbardziej na miejscu. Oczywiście jest to cmentarz ciemny i spowity mgłą, na którym jest wilgotno, duszno i nieprzyjemnie. Gitary są ociężałe, często wręcz powolne, ale za to niemiłosiernie gniotące, jakby przysypywały człowieka grubą warstwą ziemi, dodatkowo bezlitośnie ubijaną przez buldożerowy bas. Czasem następuje przyspieszenie, ale bez przesady, nie należy spodziewać się pędzącej ekwilibrystyki. Tutaj wszystko jest proste, tępe i miażdżące.
   

Z muzyką idealnie współpracuje i nadaje wielkiego kolorytu niesamowity wokal Martina van Drunena. Przeraźliwy wrzask wydobywający się z jego gardzieli powoduje, że utwory nabierają dodatkowej obskurności. Muzyka jest brzydka, a te ryki są jeszcze obrzydliwsze. I to jest właśnie piękne:) Tym bardziej, że ten głos jest głęboki, przejmujący i świetnie pasuje. Jak się człowiek wczyta w teksty to można nawet spokojnie rozumieć wyrzygiwane treści skierowane przeciwko religiom, wojnom, politykom i obwieszczające zagładę całej planety. Podoba mi się pierwszy tekst o pancerniku „Bismarck”, królu oceanów, którego załoga była zbyt dumna by się poddać lub zostać pokonanym i dokonała samozatopienia. W ogóle liryki są ciekawe i w dodatku w większości rymowane, co może umknąć nawet uważnemu słuchaczowi :)
   

Mimo sięgania po odmienną tematykę, podstawową otoczką „Last One On Earth” pozostaje śmierć, destrukcja i degradacja. To samo powodują dźwięki z szarymi komórkami słuchacza. Zajebista płyta zajebistego zespołu. Esencja oldschoolowego death metalu.

Tracklista:

1. M.S. Bismarck
2. The Krusher
3. Serenade In Lead
4. Last One On Earth
5. The Incarnation Of Lust
6. Streams Of Ancient Wisdom
7. Food For The Ignorant
8. Asphyx (Fotgotten War)

Wydawca: Century Media Records (1992)

Ocena szkolna: 5

Komentarze
Harlequin : Też nie mam na półce. Najlepsza płyta Asphyx i chyba jedyna, do któ...
zsamot : Kolejna recka klasyki!!! No i niestety przypomnienie mi, ze cały czas nie mam t...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły