Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

In The Woods... - Strange In Stereo

Omnio, In The Woods…, Strange In Stereo, post metal, Jan Transit, Synne Soprana

Po rewelacyjnym i przede wszystkim eksperymentalnym „Omnio” można było zastanawiać się, co też może wydarzyć się na kolejnym albumie In The Woods… Zgodnie z wytyczonym szlakiem zespół nagrał płytę jeszcze szerszą w zapatrywaniach, idącą jeszcze dalej, aż po horyzonty muzycznej progresji i nieograniczone przestrzenie eksploracji, a co najważniejsze tak samo dobrą. Jej tytuł brzmi „Strange In Stereo”.

Niby jest spokojnie, ale jakoś tak niepokojąco. W powietrzu czuć napięcie, może nawet nerwowość. Że to nie wszystko, że coś tu się będzie działo. Atmosfery nadaje płaczliwy i bolejący wokal Jana Transita lub kojący wyrafinowaną łagodnością Synne Soprany. Głównym wokalistą jest Jan, ale Synne też ma całe swoje utwory „Cell”, „Basement Corridors” i „Dead Man’s Creek”. Pojawia się i w innych. Robi z nich prawdziwe uczuciowe dramaty, wspomagane też dźwiękami wiolonczeli. Drugi z nich do końca pozostaje subtelnym wyznaniem, trzeci ujmuje pięknem, lecz pod koniec nabiera gitarowego i okraszonego solówkami, rozpędu, ale „Cell” rozkręca się ekscytującym post metalowym podmuchem gitar i śpiewu. I tu jest właśnie ta nieprzewidywalność In The Woods… i cały sekret ich muzyki. Że ten drzemiący niedźwiedź nagle budzi się i unosi żywiołem emocji, pędzącym kalejdoskopem dźwięku. To co dzieje się w drugiej części „Generally More Worried Than Married” to jest szaleństwo. Nagle cały świat zaczyna wirować i migać miriadami błysków. Jakby człowiek znalazł się w centrum trąby powietrznej. Podobnie zresztą jest w „Vanish In The Absence Of Virtue”.

Niezależnie od tego czy In The Woods… gra aktualnie wolno czy szybciej, delikatnie czy z prądem jest to muzyka, w której chce się być, chce się ją czuć. To jest teatr, w którym zmieniające się sceny tylko jeszcze bardziej wgłębiają w akcję dramatu. Na każdym etapie jest tyle emocji, tyle namiętności, że człowiek słucha tego w pełnym przejęciu, w oczekiwaniu co będzie dalej. Takiego „Path Of The Rightous” się nie słucha, w nim się płynie. Trzeba przyznać, że śpiew Jana jest wciągający i hipnotyzujący, tak, że podąża się za nim bezwolnie i z rozkoszą, wciąż chłonąc i chłonąc to wspaniałe dzieło.

Tracklista:

01. Closing In
02. Cell
03. Vanish In The Absence Of Virtue
04. Basement Corridors
05. Ion
06. Generally More Worried Than Married
07. Path Of The Righteous
08. Dead Man's Creek  
09. Titan Transcendence
10. Shelter
11. By The Banks Of Pandemonium

Wydawca: Misantrophy Records (1999)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły