Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Ahret Dev - Hellish

Ahret Dev, death metal, Hellish, Vox Mortis Records, Tomasz Ryłko, Dywizja Kot, Encyclopaedia Metallum, Hate, Deicide

Ahret Dev był siarczysto death metalowym zespołem, który działał na rynku muzycznym w połowie lat dziewięćdziesiątych. W latach 1994-1995 popełnili dwie demówki, czym utorowali sobie drogę do albumu „Hellish”, który ukazał się 1997 na kasecie, nakładem Vox Mortis Records. Pięć lat później zainteresował się tym Tomasz Ryłko i wydał to w ramach swojej Dywizji Kot. Tą wersje ja posiadam. Zawiera ona również wszystkie poprzednie dokonania Aret Dev i jeszcze jeden niepublikowany dotąd numer. Jest więc swoistą kompilacją i nawet Encyclopaedia Metallum traktuje to jako odrębne wydawnictwo. Ponieważ ma jednak ten sam tytuł i okładkę (swoją drogą wyjątkowo słabą), ja postanowiłem uznać to jako album z bonusami i zrecenzować jako płytę „Hellish”.

Jest to kawał bardzo brutalnego death metalu i trzeba przyznać, że Ahret Dev solidnie opanował swoje śmiercionośne rzemiosło. Wszystko jest ciężkie, brudne, chropowate i bardzo kojarzy mi się z muzyką Hate z tego okresu. Jeżeli chodzi o techniczność grania, to Ahret Dev mocno trzyma fason. Najlepszy jest pierwszy „Izis Ode” i jest to numer, który promował „Hellish” na gazetowych składankach. Są tu melodyjne riffy, gęsto poszatkowane perkusją i motywy wpadające w ucho. Dalej poziom muzyczny jest utrzymany, choć brakuje bardziej charakterystycznych wokaliz. Jak by jeszcze ciekawe gitary zostały doprawione ciekawymi wokalami, mogłoby być o tym naprawdę głośno.

Niestety „Hellish” ma również nienajlepsze brzmienie. Może nie jest jakieś słabe, ale aż się prosi, żeby wyciągnąć z niego więcej głębi. Bas jest praktycznie niesłyszalny, wokal zbyt płaski. To są niuanse, ale w całym rozrachunku robią różnicę. Głównie dlatego, że dostrzegam dużą siłę w tej muzyce. Gdyby była słaba, to szczegóły brzmieniowe nie miałyby znaczenia.

Sama płyta „Hellish” jest króciutka, nie osiąga pół godziny. Dalej następuje cała długa lista kawałków bonusowych, na której znajdują się chyba wszystkie utwory, jakie nagrał ten zespół. Wśród nich z pewnością rozpoznaję „Trifixion” Deicide, choć nie ma tego w spisie treści. Brzmienie oczywiście znacznie gorsze, można posłuchać z ciekawości, ale nie jest to już temat niniejszej recenzji.

Moim zdaniem materiał zaprezentowany na „Hellish” to taki nieoszlifowany diament. Kwintesencja brutal death metalu z dobrym warsztatem, podane w jeszcze nie najdoskonalszej formie. Jest tu naprawdę duży potencjał. Po takim materiale można było z nadzieją patrzeć w przyszłość i komponować nowe, jeszcze lepsze numery. Tymczasem Ahret Dev się rozpadł i nigdy już nic nie nagrał. Szkoda.

Tracklista:

1. Izis Ode

2. The Damned

3. Lords of Illusion

4. Inhumation

5. Eardh Kha Aamon Reeh

6. Archnemezis

7. Seventh Gate

8. Nebirius

Wydawca: Vox Mortis Records (1997)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły