Wysłany: 2011-01-09 19:07
No co Ty.Dzieci się ucieszą na Twój widok,więc czemu masz się bać? ;D
Be hard and fucking heavy-ludzie nie lubią,gdy odnosisz sukces.
Wysłany: 2011-01-09 22:53 Zmieniony: 2011-01-24 12:45
[quote:e369625a65="Demonika"][quote:e369625a65="Nuta"]No co Ty.Dzieci się ucieszą na Twój widok,więc czemu masz się bać? ;D[/quote:e369625a65]
"Plooosiee pani! Plose pani! A ja nie umialam rozwiązać zadaniaa! łeee... "
Dzieci z podstawówki mimo wszytko są zabawne xD Raz mi pojechały, że pomyliłam sznurówki... a raz mi powiedziały coś o żebrakach xD Noo... Nie ma to jak wyrozumiałość i zrozumienie z ich strony.
Dodam, że żadnym żebrakiem nie jestem xD. Czekałam pod szkołą na mamę, bo jest w niej nauczycielką. Co do sznurówek. Cały rok latam w glanach z czerwono-czarnymi sznurówkami. A co do wyglądu żebraka. To ja nie wiem. xD Może sprawiam takie wrażenie moją ulubioną kurtką xD [/quote:e369625a65]
Na mnie gówniarzeria do lat 15stu woła,że jestem EMO,choć nim nie jestem[nie wiem,może dlatego,że praktycznie cały czas chodzę w czarnych ciuchach?. :P
A młodsze się co niektóre mnie boją-raz źle utrafiły porę dnia[rano to było,a ranem prawie zawsze chodzę wku*wiona,hehe] i dostały ode mnie zjebę.
Be hard and fucking heavy-ludzie nie lubią,gdy odnosisz sukces.
Wysłany: 2011-01-10 14:11 Zmieniony: 2011-01-24 12:45
[quote:14e432011a="Demonika"][quote:14e432011a="Boyar"]Mnie się śniło chyba już wszystko, mam 80 stron snów w pdfie :P I jestem żywym dowodem na to, że Freud nie miał racji z tym swoim panseksualizmem onirycznym. [/quote:14e432011a]
można poprosić tłumaczenie na język Polski? xD
[/quote:14e432011a]
Freud twierdził, że praktycznie w każdym śnie da się znaleźć jakieś motywy, czy odwołania do seksualności, ergo: każdy sen jest erotycznym :P U mnie tego nie widać, albo jestem totalnie ślepy i niedowidzę jakichś aluzji.
No, wicie, rozumicie.
Wysłany: 2011-01-24 13:05
[quote:d5a76e3c77="Boyar"][quote:d5a76e3c77="Demonika"][quote:d5a76e3c77="Boyar"]Mnie się śniło chyba już wszystko, mam 80 stron snów w pdfie :P I jestem żywym dowodem na to, że Freud nie miał racji z tym swoim panseksualizmem onirycznym. [/quote:d5a76e3c77]
można poprosić tłumaczenie na język Polski? xD
[/quote:d5a76e3c77]
Freud twierdził, że praktycznie w każdym śnie da się znaleźć jakieś motywy, czy odwołania do seksualności, ergo: każdy sen jest erotycznym :P U mnie tego nie widać, albo jestem totalnie ślepy i niedowidzę jakichś aluzji.[/quote:d5a76e3c77]
Freud był starym zbereżnym zboczuchem który przeleciał 80% swoich pacjentek więc nic dziwnego że miał przy tym zboczone i kosmate sny
Żyć i kochać w biegu,umrzeć z mieczem w dłoni
Wysłany: 2011-01-24 16:11
[quote:4238e07438="Nuta"][quote:4238e07438="Demonika"][quote:4238e07438="Nuta"]No co Ty.Dzieci się ucieszą na Twój widok,więc czemu masz się bać? ;D[/quote:4238e07438]
"Plooosiee pani! Plose pani! A ja nie umialam rozwiązać zadaniaa! łeee... "
Dzieci z podstawówki mimo wszytko są zabawne xD Raz mi pojechały, że pomyliłam sznurówki... a raz mi powiedziały coś o żebrakach xD Noo... Nie ma to jak wyrozumiałość i zrozumienie z ich strony.
Dodam, że żadnym żebrakiem nie jestem xD. Czekałam pod szkołą na mamę, bo jest w niej nauczycielką. Co do sznurówek. Cały rok latam w glanach z czerwono-czarnymi sznurówkami. A co do wyglądu żebraka. To ja nie wiem. xD Może sprawiam takie wrażenie moją ulubioną kurtką xD [/quote:4238e07438]
Na mnie gówniarzeria do lat 15stu woła,że jestem EMO,choć nim nie jestem[nie wiem,może dlatego,że praktycznie cały czas chodzę w czarnych ciuchach?. :P
A młodsze się co niektóre mnie boją-raz źle utrafiły porę dnia[rano to było,a ranem prawie zawsze chodzę wku*wiona,hehe] i dostały ode mnie zjebę.[/quote:4238e07438]
Małe - głupie, da się zrozumieć. Ale jak tacy 20-30 letni mówią, że jesteś Emo, czepiają się pochodzenia to już nie jest normalne.
Teriar viras ret Itach, korim Itach magh knu akhredeme.
Wysłany: 2011-01-24 16:17
...Wiesz Vendetta,czasami sobie po prostu trzeba powiedzieć że tacy ludzie nie wiedzą do jakiej szufladki człowieka wrzucić.Za mojej młodości sprawa była o wiele prostsza dla większości byliśmy Satanistami i tyle a teraz jest tyle podkultur że już sie pogubili...
Żyć i kochać w biegu,umrzeć z mieczem w dłoni
Wysłany: 2011-01-24 16:55
[quote:189490489c="Aliss"]...Wiesz Vendetta,czasami sobie po prostu trzeba powiedzieć że tacy ludzie nie wiedzą do jakiej szufladki człowieka wrzucić.Za mojej młodości sprawa była o wiele prostsza dla większości byliśmy Satanistami i tyle a teraz jest tyle podkultur że już sie pogubili...[/quote:189490489c]
Trzeba żyć x) Po prostu. Nie robią w porządku, ale nie zwracam na to uwagi. Nie mają wartości moralnych, to ślepcy. Zniszczyli siebie, a ich nagana może być dla nas pochlebstwem. Lub pustą gadaniną. x]
Teriar viras ret Itach, korim Itach magh knu akhredeme.
Wysłany: 2011-01-24 19:04
Nie ma to jak przyśnić definicje z rachunkowości...
''Sztylet rani ciało, słowo - umysł.'' - Menander
Wysłany: 2011-01-24 19:31
Śniło mi się że moja córka Przyszła sobie w nocy do mojego łóżka jak zwykle deptając po mnie...
Po przebudzeniu się okazało się że dwa koty po mnie deptały,bijąc sie o miejsce ...
Żyć i kochać w biegu,umrzeć z mieczem w dłoni
Wysłany: 2011-01-24 20:25
Ja mam ostatnio jakieś schizy. Miewam sny tak realistyczne, że po przebudzeniu nie wiem czy dana sytuacja miała miejsce czy nie. Muszę się dowiadywać od osób trzecich
Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.
Wysłany: 2011-01-24 22:37 Zmieniony: 2011-01-24 22:38
Mi sie ostat śnia jakieś totalne schizy i jak sie obudze nic nie pamietam:)naszczescie:)
Chwytac chwile ?
Wysłany: 2011-01-25 01:03
A ja opowiem. Możecie w ramach rekreacji poszukać sobie freudyzmów w tej projekcji.
Cała akcja działa się w czymś na kształt klasy. Ściany były koloru beżowego, nie pamiętam koloru podłogi (niewykluczone, że jej nie było; wyjaśnienie: później), w czterech rzędach rozstawione były ławki, dosyć stare, przy każdej ławce jedno krzesło. Na przeciwko ode mnie znajdowała się szafa, bądź innego typu mebel z wmontowaną w niego tablicą zieloną dwuczęściową. Na ścianie na lewo od tablicy znajdowały się okna, dosyć duże, na prawo, przy "prawym górnym rogu" były drzwi, wyjściowe. Za mną z kolei znajdowały się jakieś nie-istotne meble, których nie zapamiętałem. Oprócz mnie znajdowały się w tym pomieszczeniu jeszcze dwie osoby - moja była nauczycielka historii z pradawnych czasów gimnazjum, oraz Luiza, koleżanka z gimnazjum i liceum.
Sen zaczął się od pojawienie się w moim umyśle myśli przewodniej, jak gdyby zadania do wykonania. Otóż poczułem w sobie potrzebę do realizacji dziejowej misji. Doszło bowiem do uszkodzenia czasu, bądź fizyki (nie pamiętam czego dokładnie), czyli w tym pewnie także i czasu. Moje zadanie polegało na utrzymaniu wszystkiego w ryzach i względnym porządku - niewesoło by było gdyby nagle brakło grawitacji, albo tarcia, prawda? Jak jeden działać, jak ratować fizykę w klasie mając do dyspozycji dwie kobiety? Hm. No jednak się da.
Za wszelką cenę chciałem sobie przypomnieć pewien sen, który miał być solucją, instrukcją obsługi do zajęcia pt. "ratowanie świata". I co ciekawe - w końcu udało mi się ten sen przypomnieć, na tyle sugestywnie, że rano po przebudzeniu byłem przekonany, że w rzeczywistości kiedyś już o czymś takim śniłem. Oczywiście nigdy go w rzeczywistości nie miałem. Zadanie jakie przede mną stanęły przypominały jakąś grę przygodową w stylu Syberii, albo Broken Sword II.
Niestety, nie pamiętam wszystkich czynności, które wykonałem, więc opiszę tylko te, które zostały przeze mnie zapamiętane. Pierwszym co zrobiłem, było usunięcie Luizy z klasy. Otwarłem drzwi i niejako wyrzuciłem ją stamtąd na zewnątrz. Na korytarz konkretniej. Na owym korytarzu znajdowała się czarna dziura, niewielkiej masy i powierzchni, lewitująca sobie. Zamknąłem drzwi i chyba pannę Luizę wessało do środka. Szczęśliwie jednak już po chwili wróciła jak gdyby nigdy nic, a po dziurze nie było już śladu.
Następnie zamknąłem oczy i zacząłem podróżować po jakichś ciemnościach, wyglądało to trochę jak jakieś gwiazdy, kosmos. Przypominałem sobie szczegóły snu-solucji, po to by pojawiły się one w tej sennej rzeczywistości. Prawdopodobnie zdawałem sobie sprawę z tego, że śnie i że jest to mój sen. Akcja kreacji sennej rzeczywistości udała się - po otwarciu oczu na ławce przede mną siedziała Małgorzata, również koleżanka z mojego byłego liceum. Przy okazji ucieleśnienie wszelkiej dobroci normalnie, przez co dziwniejsze w odbiorze są dalsze wydarzenia.
Popatrzyłem na nią, ona na mnie, uśmiechnęła się, a ja powiedziałem "sorry" i z całej siły uderzyłem ją z pięści w twarz. Z całej siły, tak że po uderzeniu ją zamroczyło i padła w bezruchu na ziemię. Udałem się w stronę tablicy i zacząłem czegoś szukać. Tym czymś okazała się być kreda. Powróciłem więc do Małgorzaty, która się ocknęła bez żadnych śladów uderzenia. Zapytałem ją jak było "w innym wymiarze", na co odpowiedziała mi, że nic nie pamięta tylko ciemność. Powiedziałem więc jej, że najwyraźniej trochę przesadziłem i ją zabiłem, ale nie ma co się martwić i przejmować, bo i tak obudzi się u siebie w łóżku. Dodatkowo jako człowiek kulturalny przeprosiłem ją za to, że ją do swoich snów ściągam.
Dalej, wybiłem okna, najprawdopodobniej nie były już potrzebne, bądź wybicie okien było potrzebne i wymagane przez konieczność dziejową. Po wybiciu odniosłem wrażenie jakby poza tą klasą nie było już nic - unosi się ona samotnie w powietrzu, czy coś takiego. Strasznie dziwne uczucie. Wybicie okien zaowocowało wiatrem. Potężną wichurą w sumie. I mimo, że wiało w moją stronę, to jednocześnie wciągało kolejne przedmioty atom po atomie na zewnątrz. Dodatkowo wszystko zaczęło się trząść. Pytam się nauczycielki "gdzie jest figurka?" lecz odpowiedzi nie dostaję.
Postanawiam więc poszukać jej na własną rękę. Instynkt mną kieruje. Biorę krzesło, takie same jak mam w swoim pokoju w akademiku, staję na nim i na szczycie szafy zaczynam szukać owej zguby. I znajduję bez problemów. Historyczka histeryzuje i pyta się mnie co ja tam robię. Na co ja odpowiadam, że tak ma być i nie ma co się pytać o sens działań, bo go nie ma. Figurką jest metalowy smok z takim koszem przymocowanym do brzucha. I ma podstawkę w kształcie koła. Znalazłem też jakieś metalowe kulki w ilości sztuk: 5 i włożyłem je do owego kosza.
I w tym to właśnie momencie burza ustała. Wszystko zaczęło wracać do normy, kobiety zniknęły, a u mnie w głowie kłębiła się ostatnia myśl-zadanie. Miałem opowiedzieć to wszystko kumplowi i zastanawiałem się czy ten sen-solucję miałem już kiedyś naprawdę, czy nie. I było to tak sugestywne, że jak obudziłem się już naprawdę to wciąż o tym myślałem. Taka pierwsza myśl po przebudzeniu.
No, wicie, rozumicie.
Wysłany: 2011-01-25 10:37
Mimo to, że jestem chora i gorączkuje , miałam całkiem przyjemny sen..bardziej śmieszny ;-D Śniła mi się moja pierwsza sympatia . ;-] Chcieliśmy wziąć wspólny prysznic ale mój ojciec wszedł nagle do mieszkania a ja nie mogłam w pośpiechu znaleźć na siebie bluzki,bo jak na złość wszystkie były za małe..
''Sztylet rani ciało, słowo - umysł.'' - Menander
Wysłany: 2011-02-02 08:00
A mi sie sniło, że zęby sobie ukruszyłem... jeśli to oznaka choróbstwa, to lepiej zeby dopadło dopiero next week :P
.
Wysłany: 2011-02-02 09:42
Mnie się śniło, że jeździłam z jakimś zespołem gotyckorockowym na koncerty(jako słuchaczka,nie jako część zespołu :-P ), żeby tak już lato było,heh..
jeśli raz wejrzysz w Ciemność, nigdy nie uwolnisz się od Jej brzemienia. /blood luna.
Wysłany: 2011-02-02 14:10
A mi się dzisiaj śnił wypadek - karambol samochodowy w którym zginęli prezydent i premier o_O
Znowu trumny w telewizji.
I.....byłam prorokiem, który przepowiadał przyszłość swoim bliskim.
Ale takie schizy to może po czytaniu cały wieczór Stephena Kinga.
Ph. Screw gravity.
Wysłany: 2011-02-03 13:15 Zmieniony: 2011-02-03 13:25
95% swoich snów nie pamiętam. Budzę się co dzień i jakby w nocy nic. Jedna dziś pamiętam i o dziwo bardzo dokładnie. Przypuszczam w związku z tym, że już wcześniej musiał mi się śnić w efekcie "nauczyłem" się go na pamięć. W ogóle śnił mi się tak, jakbym oglądał film. Postaram się go również w miarę dokładnie opisać. Mnie się ten sen podobał ale nic z niego nie rozumiem. Zresztą - czy każdy sen musi mieć swoje wytłumaczenie?
Sen mój:
Jakiś rok i jakieś gorące ale nie upalne lato. Przy rampie stoi pociąg. Piękna ogromna lokomotywa i prychająca parą jak byk przed atakiem. Pierwszy wagon z nią sprawiał wrażenie pocztowego i w pewnym sensie woził on przesyłki jednak nie w rozumieniu listów, paczek, rachunków. Wewnątrz zamiast kartonów były regularne siedzenia, a na nich równie regularnie usadzeni i ubrani mężczyźni w niebieskie robocze kombinezony. Wszyscy patrzyli przed siebie jednak nikt nikomu w oczy. Specyfiką tego wagonu było to, że gdy pociąg ruszał, wraz zamykającymi się drzwiami zasłaniały się także okna metalową obudową. Wewnętrzne lampy natomiast sprawiały do złudzenia wrażenie światła dziennego. Wszędzie pełno było pomalowanych na czerwono uchwytów.
Wagon nie był klimatyzowany ani nic. Był dosłownie rozumianą sterylnie szczelną konserwą służącą do przewozu więźniów. W gorące lato wewnątrz niego można by gotować nie używając urządzeń kuchennych. Tak w dosłownym znaczeniu mogłaby wyglądać podróż do piekła gdyby ktoś nam życzył pójścia do niego. W wyroku tych więźniów piekło nie istniało jako miejsce do, którego się jedzie. Istniało tylko w motywie ich podróży zdaje się donikąd. Wagon ten nie był ochraniany ani zabezpieczany przez żadne służby. Czuło się, że przed odjazdem tylko raz się zamykał i nigdy więcej nie otwierał.
Następny przystanek to zwykła stacja kolejowa na której pełno było cywilów. Wsiadali do drugiego za "pocztowym" najzwyklejszego pasażerskiego wagonu. Jechali w nim brzydcy starcy i piękna młodzież i na odwrót. Uśmiechnięci albo skrzywieni, milczący albo rozmowni, sympatyczni albo niegrzeczni. Większość gapiła się zawsze za okno i obserwowała widoki. Nie wiem co tam było ale musiało robić wrażenie widząc roziskrzone oczy przy oknach.
Choć wagony ciągnęła lokomotywa, pędziła jak wściekła. Na złamanie karku. Wagony trzeszczały, konstrukcja piszczała i uginała się pod naporem prędkości niczym stalowe przęsła mostu i drewniane belki stropowe w kopalni sekundę przed zawaleniem. Śmiertelnie przerażający i irytujący dźwięk, a mimo to wagony pozostawały nienaruszona, a pasażerowie niewzruszeni. Od czasu do czasu słyszało się dźwięk przepływu wysokiego napięcia w ścianach wagonu, to charakterystyczne bzyczenie towarzyszące ogromnym przemysłowym słupom. Wszystko miało swój dźwięk. Dosłownie. Gdy pociąg stał słyszało się dźwięk słońca. Był to ledwie słyszalny odgłos gigantycznej świetlówki, której energetyzujące buczenie czuło się w trzewiach. Ani grama wiatru, ani jednej chmury. Jakby nie istniały.
Cały czas przemieszczałem się. Powoli od pierwszego wagonu po sam koniec drugiego ale tak jakby mnie tam nie było. Niczym też od nikogo się nie różniłem i wyraźnie czułem się intruzem w wymiarze tego pociągu, a mimo to byłem kompletnie nie dostrzegany.
Nie pojęta była końcówka wagonu i to co się za nim działo. Wagon nie wieńczyły drzwi by ewentualnie móc dołączyć kolejny tylko okno i parapet. Podstarzałe, drewniane okno z aluminiowa klamką. Choć szybki w oknie ledwo trzymały się ramy to jednak bardzo cichutko w niej siedziały i delikatnie grzechotały jak niemowlęca zabawka. Za oknem natomiast spodziewając się ciągnących w tył torów... Nie było śladu po nich. Był tylko wyraźny wał ziemi porośnięty trawą na, którym jeśli kiedyś mogły być tory to -dziesiąt lat temu. Horyzontem była nieskończenie płaska trawiasta równina. Trawa żółtawo zielona, jasna jakby przypalona wściekłością słońca. Na końcu horyzontu było czarno i w miarę podnoszenia wzroku ku niebu robiło się granatowe, niebieskie, błękitne aż białe.
Gdy zobaczyłem biel u szczytu nieba, obudziłem się. Powoli otwierając oczy również poraziło mnie jasnością bieli, jednak tym razem śniegu na dachu z oknem.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2011-02-03 15:56
[quote:107fcf3a10="Harlequin"]A mi sie sniło, że zęby sobie ukruszyłem... jeśli to oznaka choróbstwa, to lepiej zeby dopadło dopiero next week :P[/quote:107fcf3a10]
To już lepiej zacznij połykać witaminy
Wczoraj oglądałam 'Rodzinę Adamsów'...We śnie rodzinka mnie odwiedziła. ;-] Dokładnie snu nie pamiętam, ale wiem ,że byłam u nich w domu, rozmawiałam z nimi, przede wszystkim z dzieciakami..Co nieco pamietam bramę wejściową. Tak czy inaczej, prześwity zostały ! :P
''Sztylet rani ciało, słowo - umysł.'' - Menander
Wysłany: 2011-02-26 00:36 Zmieniony: 2011-02-26 00:38
[quote:7205b5544a="xCHAOSx"]Mi się śniło, że pożyczyłam od kumpla telefon, po czym gdzieś mi wypadł.Kumpel upomniał się bym telefon zwróciła. Za kare musiałam lecieć na wielkich czarnych myszach do jakiejś azteckiej świątyni, która była na Syberii (wtf?!) i przynieść mu brązowo-czarny kryształ o.O
P.S. tylko mnie nie skierujcie do psychiatry, to nie moja wina xD [/quote:7205b5544a]
Wielkich myszach....o mamo...zakrztusilam sie sokiem :PPPPP
Ja mam niestety(albo stety zalezy jak spojrzec) sny tzw prorocze...stety bo czasem sie przydaje takie ostrzezenie czlowiek wtedy jest przygotowany,a niestety..coz przysnila mi sie smierc kilku osob gdzie teoretycznie w jednym z przypadkow mialam poczucie ze moze gdybym powiedziala tym osobom..
Ale snia mi sie tez totlanie chore akcje ktore maja odbicie w tym co czuje
PAre lat temu musialam uspic psa ktory byl ze mna przez 17 lat decyzja byla bardzo ciezka ale konieczna..potem noc w noc snilo mi sie ze zakopalismy (w ogrodzie)psa zywcem
Po bodajze 3 tyg sen ustapil ale chodzilam jak zombie bo seie balam zasnac;/
"..Przed nikim czoła nie chylę Odrzucam te chwile I wszystkie słowa, którymi Złamali, opętali Odrzucam boga, dogmaty, świętości, herezje Odrzucam pustą poezję "
Wysłany: 2011-02-26 12:57
My swojego owczarka tez ratowalysmy,dwa lata wczesniej wykryto guz w jadrach,zostal wykastrowany.Wet dawal mu gora pol roku.
Zaczely sie pojawiac przerzuty rowniez na narzady wewnetrzne,robilysmy wszytsko co bylo mozna do samego konca.Pod koniec nie mogl sie dzwignac sam na lapach wiec czesto robil pod siebie i piszczal wiec wstawalo sie do niego w nocy po 2-3 razy zeby go podniesc powycierac pod nim umyc go
NAdmienie ze jak na owczarka niemieckiego bylo to wielkie psisko
Dostawal coraz wieksze dawki lekow przeciwbolowych,jak zaczal sikac krwia i przestal jesc wiedzialam ze to koniec
Moj owczesny chlopak musial kopac spory dol na grob..a bylo wtedy z -15
Mowie Ci masakra...to bylo 7 lat temu..do tej pory jak pomysle o tym co sie wtedy dzialo mam lzy w oczach;/
"..Przed nikim czoła nie chylę Odrzucam te chwile I wszystkie słowa, którymi Złamali, opętali Odrzucam boga, dogmaty, świętości, herezje Odrzucam pustą poezję "